W najdawniejszym końcu zimy
W Marcu, struchlały krzyk zza okna
Był jak dźwięk w jego głowie
Wiedział, że go usłyszał
Głos ptaka o brzasku, albo przedtem
We wczesnym Marcowym wietrze
Słońce wschodziło o szóstej
Już nie krwawy pióropusz nad śniegiem
To musiało być na zewnątrz
Nie przyszło z głębokiego brzuchomówstwa snu
wyblakłej tektury świtu
słońce wschodziło zza okna
Ten struchlały krzyk- był jak
chórzysta, którego "c" wyprzedziło chór
był częścią ogromnego słońca
Otoczone chóralnymi pierścieniami
Ciągle dalekie- było jak
Nowa wiedza o rzeczywistości
(przekład: Bigos)
W Marcu, struchlały krzyk zza okna
Był jak dźwięk w jego głowie
Wiedział, że go usłyszał
Głos ptaka o brzasku, albo przedtem
We wczesnym Marcowym wietrze
Słońce wschodziło o szóstej
Już nie krwawy pióropusz nad śniegiem
To musiało być na zewnątrz
Nie przyszło z głębokiego brzuchomówstwa snu
wyblakłej tektury świtu
słońce wschodziło zza okna
Ten struchlały krzyk- był jak
chórzysta, którego "c" wyprzedziło chór
był częścią ogromnego słońca
Otoczone chóralnymi pierścieniami
Ciągle dalekie- było jak
Nowa wiedza o rzeczywistości
(przekład: Bigos)