I
Starzec siedzi
W cieniu sosnowego drzewa
W Chinach.
Widzi delfinium:
Błękit i biel
Na krawędzi cienia
Falują na wietrze.
Jego broda faluje.
I sosna też faluje.
I tak woda płynie
Nad chwastami.
II
Noc ma taki kolor
Jak ramię kobiety:
Noc, kobieta,
Ciemna,
Pachnąca i miękka,
Ukrywa się.
Sadzawka lśni
Jak bransoletka
Potrząsana w tańcu.
III
Porównuję się
Ze smukłym drzewem.
I widzę, że jestem wyższy,
Bo ja sięgam aż do słońca
Mym wzrokiem;
I sięgam aż do brzegów morza
Mym słuchem.
Mimo to, nie lubię
Sposobu, w jaki mrówki
Pełzają w moim cieniu.
IV
Gdy mój sen był przy księżycu,
Białe fałdy jego sukni
Zażółciły się.
Spody jego stóp
Sczerwieniały.
W jego włosach
Wykwitły niebieskie kryształy
Od gwiazd
Nie tak odległych.
V
Żadne noże słupów latarń,
Ani dłuta długich ulic,
Ni wielkie młoty kopuł
Czy wysokich wież
Nie wyrzeźbią tego,
Co może jedna gwiazda
Świecąc przez liście winogron.
VI
Racjonaliści w kanciastych czapkach,
Myślący w kanciastych pokojach,
Patrzący w podłogę,
Patrzący w sufit,
Ograniczają się
Do trójkątów prostokątnych.
Gdyby pomyśleli o rombach,
Stożkach, krzywych, elipsach -
Jak na przykład elipsa półksiężyca
- Wtedy racjonaliści nosiliby sombrera.
Oryginał: http://www.poema.art.pl/site/itm_89076.html
Starzec siedzi
W cieniu sosnowego drzewa
W Chinach.
Widzi delfinium:
Błękit i biel
Na krawędzi cienia
Falują na wietrze.
Jego broda faluje.
I sosna też faluje.
I tak woda płynie
Nad chwastami.
II
Noc ma taki kolor
Jak ramię kobiety:
Noc, kobieta,
Ciemna,
Pachnąca i miękka,
Ukrywa się.
Sadzawka lśni
Jak bransoletka
Potrząsana w tańcu.
III
Porównuję się
Ze smukłym drzewem.
I widzę, że jestem wyższy,
Bo ja sięgam aż do słońca
Mym wzrokiem;
I sięgam aż do brzegów morza
Mym słuchem.
Mimo to, nie lubię
Sposobu, w jaki mrówki
Pełzają w moim cieniu.
IV
Gdy mój sen był przy księżycu,
Białe fałdy jego sukni
Zażółciły się.
Spody jego stóp
Sczerwieniały.
W jego włosach
Wykwitły niebieskie kryształy
Od gwiazd
Nie tak odległych.
V
Żadne noże słupów latarń,
Ani dłuta długich ulic,
Ni wielkie młoty kopuł
Czy wysokich wież
Nie wyrzeźbią tego,
Co może jedna gwiazda
Świecąc przez liście winogron.
VI
Racjonaliści w kanciastych czapkach,
Myślący w kanciastych pokojach,
Patrzący w podłogę,
Patrzący w sufit,
Ograniczają się
Do trójkątów prostokątnych.
Gdyby pomyśleli o rombach,
Stożkach, krzywych, elipsach -
Jak na przykład elipsa półksiężyca
- Wtedy racjonaliści nosiliby sombrera.
Oryginał: http://www.poema.art.pl/site/itm_89076.html