A przecież, przecież znam was takżę, godziny czarnej melancholii,
Krępujecie mi ruchy, lgniecie do nóg jak ołowiane kule,
Ziemia zmienia się w dom żałoby - słyszę arogancki, drwiący głos:
Materia zwycięży - tylko wieczna materia zatryumfuje.
Nieustannie dobiegają mnie krzyki rozpaczy,
Dochodzi mnie strwożone, niepewne wołani najbliższego kochanka:
Morze, którym wkrótce odpłynę, powiedz mi,
Powiedz, dokąd podążam, do jakiego portu.
Rozumiem twoją udrękę, ale nie mogę ci pomóc,
Podchodzę, słyszę, widzę: smutne usta, spojrzenie, twoją niemą prośbę:
Powiedz mi, dokąd odejdę z łoża, na którym spoczywam;
Trwoga i niepewność starości - głos młodej kobiety błagającej o pociechę
Głos młodzieńca: Nie ma dla mnie ratunku??