Żywot nasz, jak łąka nieustannie przez nas samych ścinana, rośnie
nam równocześnie za plecami aromatycznym, siennym stosem.
Odurzający śnie, który nas czekasz kiedyś po skoszeniu całej tej łąki
zielonej! Z głową ukrytą w kopcu tego barwnego siana.
Zsypią nam się na oczy kwiaty naszych dni i nie palące już pokrzywy
naszych trosk. Będzie w tym stogu rezygnacja i pogoda równa może tym,
które rozjaśniają złocącą się już śmiertelnie, zgrabioną trawę na klombie
przede mną.
Nie ma goryczy, fermentu, nie ma śladubutowniczości pośmiertnej w
tych ściętych ziołach, o czym świadczy piękny ich zapach: namiętny i
lekkomyślny.
nam równocześnie za plecami aromatycznym, siennym stosem.
Odurzający śnie, który nas czekasz kiedyś po skoszeniu całej tej łąki
zielonej! Z głową ukrytą w kopcu tego barwnego siana.
Zsypią nam się na oczy kwiaty naszych dni i nie palące już pokrzywy
naszych trosk. Będzie w tym stogu rezygnacja i pogoda równa może tym,
które rozjaśniają złocącą się już śmiertelnie, zgrabioną trawę na klombie
przede mną.
Nie ma goryczy, fermentu, nie ma śladubutowniczości pośmiertnej w
tych ściętych ziołach, o czym świadczy piękny ich zapach: namiętny i
lekkomyślny.