Za winy nasze pijmy whisky
I niech natrętna myśl nie wraca
Że kiedy będzie już po wszystkim
Przez wieczność przyjdzie leczyć kaca.
Za winy nasze pijmy koniak
Lub chociaż brandy - zawsze taniej
Bo w szkle, co nam nie pękło w dłoniach
Jutro łza tylko pozostanie.
A kto się w drodze drogą znużył
I po horyzont nie gnał dalej
Ten nie był warty tej podróży
I tak naprawdę nie żył wcale.
Za winy nasze pijmy wino
I za radości zasmucone
Że drobne szczęścia kiedyś miną
I każde pójdzie w swoją stronę.
I za to właśnie toast wznieśmy
I za to właśnie - pijmy gin
Lecz póki dzisiaj tu jesteśmy
Niech jutro nas obmyje z win.
17 lipca 1998 Londyn