Krążownik, w ścieku,
przy krawężniku.
Oko armaty krążownika
patrzy na nasze buty.
Nasze poruszające siępowoli ręce
dla tej maleńkiej i dzielnej załogi
są olbrzymimi, całkiem nie do
pojęcia obłokami.
Wystrzał. Według ich propagandy
padamy, drżymy,
błagamy o litość.
A tymczasem robisz mi niegroźną
awanturę, a ja
tymczasem palę papierosa.
Skup się i wytęż wzrok: nadchodzą,
suną po krawęzniku dostojnie, zauważ
ich przynajmniej, no niechże
poczują się istotni: prezydent i prymas,
premier, posłanka i senator. Zobacz:
naradzają się z końską muchą.