Ależ Cię nosiło po świecie Frank
Mieszkałeś w samym centrum Manhattanu
Miałeś tam nawet swój własny bar
W którym pić mogłeś choćby do rana
I byłeś tam gdzie strzelać znaczy żyć
Widziałeś śmierć i najpiękniejsze kwiaty świata
W ruletę grałeś jak sam diabeł
A samochodów nie doliczyłbyś się dziś
I powiedz czy to prawda
Że pewien gatunek małp
Kiedy ukradnie kolbę kukurydzy
Ucieka trzymając ją pod pachą… jak parasol
Ty nawet wiesz gdzie leży cała kupa złota
Na granicy między Zambią a Zimbabwe
Tyle razy tam jeździłeś range roverem
Tyle razy w różne mętne sprawy wpadłeś
Ale zawsze wygrzebałeś się na wierzch
Byłeś wszystkim po kolei jak leciało
Kiedy mówisz to aż trudno Ci uwierzyć
By ktoś przeżył tyle w parę lat
I powiedz czy to prawda
Że gdybyś mógł
To tankujesz benzynę
Pakujesz samochód
I zatrzymujesz się… dopiero za granicą austriacką
Jednak zostań spróbuj ten ostatni raz
Tu podobno ma już nie zabraknąć chleba
Bo zaczęliśmy go dobrze dzielić
No więc pomyśl nim Cię znowu pogna w świat