Jeźdźcy apokalipsy

Leszek Wójtowicz

Auta pokryte stalową blachą
Tego to nawet kula nie przebije
Jedyny sposób na taką maszynę
To chyba tylko butelki z benzyną

Na dachu działko wodne obrotowe
Wciąż do użytku gotowe jest
Nie służy jednak do walki z ogniem
A do gaszenia pożarów serc

Milczący ludzie w dziwnym skupieniu
Czekają jeszcze na odpowiedź
A megafony rdzawym charkotem
Krzyczą by się natychmiast rozejść

Wycie silników jak śpiew Walkirii
Poraża wszystkie bez reszty zmysły
Więc na kolana gniewny narodzie
To pędzą jeźdźcy Apokalipsy

Posępne twarze a na nich rozkaz
Odbity znakiem bezmyślności
Żadne wahanie i żadna troska
Wśród nich na pewno nie zagości

Każdy powiedział swoje „tak jest”
I od tej pory więcej nie rozumie
Zza grubych tafli pancernych szyb
Trudno jest braci rozpoznać w tłumie

No! Który pierwszy zacznie strzelać…