Jest najbardziej łagodnym z sędziów
Mówi szeptem choć często chce krzyczeć
Ciągle uczy mnie jak mam wychodzić
By drzwi zamknąć za sobą najciszej
Moja wolność błyszcząca w podkrążonych oczach
Moja wolność w geśćie wyciągniętej ręki
Kiedy jej nie nawidzę to tym bardziej kocham
Za te małe zwycięstwa i klęski
Czasem chciałbym odwrócić głowę
Biec na oślep za jakimś złudzeniem
Ale wtedy czuję wraźnie
Jej tak gorzkie jak prawdy spojrzenie
Mojej wolności błyszcząca w podkrążonych oczach
Mojej wolności w geśćie wyciągniętej ręki
Kiedy jej nie nawidzę to tym bardziej kocham
Za te małe zwycięstwa i klęski
Zawsze wracam jak skruszony smarkacz
Co niechcący rozbił cos cennego
A jej wtedy uśmiechu wystarcza
By mnie witać bez żalu i gniewu
Moja wolność błyszcząca w podkrążonych oczach
Moja wolność w geśćie wyciągniętej ręki
Kiedy jej nie nawidzę to tym bardziej kocham
Za te małe zwycięstwa i klęski
Ludzie mówią - każ jej wkońcu odejść
Tylko w głowie ci mąci bez przerwy
Coż że piękna coż że nawet mądra
Ale szczęścia nie przyniesie na pewno
Ta twoja wolność błyszcząca w podkrążonych oczach
Ta twoja wolność w geśćie wyciągniętej ręki
Kiedy jej nie nawidzę to tym bardziej kocham
Za te małe zwycięstwa i klęski
Niepotrzebne mi dobre rady
Ludzi słabych ludzi zagubinych
Tylko z nią mogę jechać bezpiecznie
Roztrzęsionym życia wagonem
Z moją wolnością błyszczącą w podkrążonych oczach
Z moją wolnością w geście wyciągniętej ręki
Kiedy jej nienawidzę to tym bardziej kocham
Za te małe zwycięstwa i klęski
Mówi szeptem choć często chce krzyczeć
Ciągle uczy mnie jak mam wychodzić
By drzwi zamknąć za sobą najciszej
Moja wolność błyszcząca w podkrążonych oczach
Moja wolność w geśćie wyciągniętej ręki
Kiedy jej nie nawidzę to tym bardziej kocham
Za te małe zwycięstwa i klęski
Czasem chciałbym odwrócić głowę
Biec na oślep za jakimś złudzeniem
Ale wtedy czuję wraźnie
Jej tak gorzkie jak prawdy spojrzenie
Mojej wolności błyszcząca w podkrążonych oczach
Mojej wolności w geśćie wyciągniętej ręki
Kiedy jej nie nawidzę to tym bardziej kocham
Za te małe zwycięstwa i klęski
Zawsze wracam jak skruszony smarkacz
Co niechcący rozbił cos cennego
A jej wtedy uśmiechu wystarcza
By mnie witać bez żalu i gniewu
Moja wolność błyszcząca w podkrążonych oczach
Moja wolność w geśćie wyciągniętej ręki
Kiedy jej nie nawidzę to tym bardziej kocham
Za te małe zwycięstwa i klęski
Ludzie mówią - każ jej wkońcu odejść
Tylko w głowie ci mąci bez przerwy
Coż że piękna coż że nawet mądra
Ale szczęścia nie przyniesie na pewno
Ta twoja wolność błyszcząca w podkrążonych oczach
Ta twoja wolność w geśćie wyciągniętej ręki
Kiedy jej nie nawidzę to tym bardziej kocham
Za te małe zwycięstwa i klęski
Niepotrzebne mi dobre rady
Ludzi słabych ludzi zagubinych
Tylko z nią mogę jechać bezpiecznie
Roztrzęsionym życia wagonem
Z moją wolnością błyszczącą w podkrążonych oczach
Z moją wolnością w geście wyciągniętej ręki
Kiedy jej nienawidzę to tym bardziej kocham
Za te małe zwycięstwa i klęski