Polowanie na czarownice

Leszek Wójtowicz

Na stos - wykrzyknął przywódca w kapturze
Na stos - jak jeden powtórzyli inni
Więc rąbać drzewo i gotować smołę
W ogniu dopełni się los siły nieczystej

A przedtem trzeba cisnąć ją do rzeki
Jak pójdzie na dno była niewinna
Widać Pan Niebios wezwał ją do siebie
Kładąc wyrok na nasze wierne ręce

Gdyby zaś woda nie chciała jej przyjąć
To przez cierpienia opętańczą grogę
Największej łaski dzięki nam dostąpi
Gdy oczyszczona zapuka do Boga

Rozgrzewaj kacie stalowe obcęgi
W hiszpańskim bucie trzeba zmienić śrubę
Gotowe koło do łamania kości
Na plac już ciągną sprawiedliwych tłumy

Nikt nie zapyta dlaczego ona
Może po prostu przez zielone oczy
Już ceremonia prawie skończona
Już tę niegodną płaszcz dymu otoczył

Wali się zżarte ogniem rusztowanie
"Te Deum" śpiewa sędzia nawiedzony
Ktoś w dzwon uderzył głośno i radośnie
Otwieram oczy - koszmar prześniony

Oddycham z ulgą - to prawie legenda
Tylko po plecach pełznie dreszcz niemiły
By w imię wielkiej sprawy nie zaczęto
Tropić na oślep jakiejś innej siły

Metody będą lepsze współczesne
Żadnych kapturów - prawda prosto w oczy
Lecz jak ogromnie trudno będzie wtedy
Patrzeć jak świat znów zatoczył koło...

Inne teksty autora

Leszek Wójtowicz
Leszek Wójtowicz