noc ma na imię Marta -
skulona w psiej budzie
wylizuje stygmaty
Marta boi się poranka
i boi się bohaterów
którzy przyrzekli zginąć w walce z jej smokiem
Marta boi się szaleńców
przyciśnięty do piersi lodowaty
pieszczący podbrzusze kanister
benzyny
wibruje w werblach serca
kiedy oboje czekają na iskrę
w psiej budzie
namaszczona świtem
w ramionach czterdziestopięciooktanowego boga
szarfami tęczy przepięta na piersiach
Marta przypala papierosa
i staje w witrażach zenitem
wersja graficzna pod
www.astercity.net/~pfelix/maxim/drama/7.htm
Niby bardzo luźne asocjacje, ale podążanie tropem myślowym nonFelixa sprawia dużo satysfakcji.
Pozornie brak w tym wszystkim logiki, lecz w przypadku tego wiersza nie ma to najmniejszego znaczenia.
Od razu przychodzi na myśl poezja słoweńskiego geniusza Tomasza Šalamuna (jak nie zapomnę to postaram się w krótkim czasie wysłać coś tego kolesia do klasyki poezji, w każdym razie polecam)
Jedyne, co nie tak, to dzięwięćdziesięciopięciooktanowy pisze się chyba razem, tak jak np. dziewięćdziesięciopięciopalczasty
:-))
Jest zarazem smutny i delikatny, bardzo obrazowy i ma własny charakter. Ma w sobie coś z dziecka ( to chyba przez tą perwszą zwrotkę), z brutalnej rzeczywistości ( głównie druga zwrotka). Jeśli chodzi o trzecią zwrotkę to taka jest " humorzasta" ( zmienna), przeplata rzeczywistośc i jakąś mistyke samobójstwa.Dawno nie czytałam TAKIEGO wiersza...
"dziewięćdziesięciopięciopalczasty " mnie jakoś nie razi ( nadmiar lekcji j. niemieckiego daje się mi chyba we znaki :))
Mogę jedynie pogratulować.
[ mam nadzieję, że tym razem nie zechcesz wyrwać się z szeregu i nie napiszesz, że jest "słaby" czy "fatalny"- to już by była zbrodnia :>]
poza tym, wiersz jest specyficzny, niezbyt radosny i niezbyt lekki, choć rzeczywiście delikatny. mam dziwne uczucia, czytając go po raz któryśtam z kolei.
roozia - genialny wiersz czyta się trzy razy. Pierwszy, kiedy zauważamy głównie formę; drugi, kiedy stwierdzamy, że warto jest doszukiwać się głębi; trzeci, dla czystej przyjemności i intertektyliów. Gdzieś w trakcie uczymy się go na pamęć, tak że w końcu wyrasta w nas kompletnie. Czasem udaje mi się dojść do początku drugiego czytania.
mb - dziękuję, bardzo podobała mi się Twoja stopniowa analiza. Myślę, że trochę pomogła. A wiersz nie jest słaby. Znaczy, chyba, podoba mi się. To jak się kształtował. Marta chodziła za mną parę dobrych dni.