Chciałabym być kiedyś przez nich zapomniana
Przypomniana przy świecy
Dać coś, czego inni dać nie potrafili
Przekazać choć kęs mego chleba tajemnicy
Najłatwiej jest ulec urokowi ciszy
Ona otula rany i tę skórę
Całkiem jeszcze całą
Nienaruszoną zębem
Parasolem się okryję przed waszą krwią
Tryskającą z serc i dusz
Marszem na raz-dwa-trzy-cztery
Przekroczę bramę zadawnionych cudzych wspomnień
Wysłucham czyjegoś głosu gdzieś pod bzem
Zacznę tracić wreszcie czas
Roztoczę swoje ramię nad jaskółczym lotem
Pójdę do lasu szukać odbicia
pozdrawiam
yah
a mi sie bardzo podobal kes chelba tajemnicy,
a jedyne czego bym sie czepila to ten marsz na raz- dwa- trzy- cztery
pozdrawiam
yah