północ zanosi się od kaszlu (wiersz)
nonFelix
północ zanosi się od kaszlu
do tego czasu zdążyłem już
rozpiąć stanik i teraz całuję
przez koszulkę nagie piersi
ślina zeszmaca przeżera materiał
pozostają dziury wielkości pięści
lecz zanim wskoczę gaśnie światło
jak ćmy podchodzimy do okna
śnieg zaczyna padać otwieramy usta
i wdychamy nawałnicę w płuca
piersi i nasze pneumatyczne serca
w okamgnieniu pełne są lodu
a potem zegar spada ze ściany
z hukiem zasypiamy w oddzielnych łóżkach
i palcami wygiętymi jak szpony
rozdrapujemy niewinny koszmar
dobry
1 głos
przysłano:
23 lutego 2009
(historia)
przysłał
nF –
23 lutego 2009, 10:45
autoryzował
Marcin Sierszyński –
26 lutego 2009, 13:40
przysłał
Dominik –
25 marca 2009, 10:41
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się
do tego czasu zdążyłem już
rozpiąć stanik i teraz całuję
przez koszulkę nagie piersi"
no tylko, że rozpięty nie świadczy o ściągniętym................co nie zmienia, że i tak peel liże cukierka w szklance przez szybę...
'północ zanosi się od kaszlu'
'przez koszulkę nagie piersi'
'wdychamy nawałnicę w płuca'
'z hukiem zasypiamy w oddzielnych łóżkach'
na nie:
'jak ćmy podchodzimy do okna'
'pneumatyczne serca'
reszta jest nijaka jak dla mnie. Temat wiersza mi się podoba.