Stanąłem przed groźnym Bogiem.
Spadł z krzyża.
Ma czerwone oczy. (Przelewa krew.)
I wytyka grzechy palcem.
Przed nim upadam.
Drżę i błagam o litość.
Bóg mnie przestawia
i rzuca o ściany.
Z szat odziera.
Zabija i wskrzesza.
Odczuwam nieskończony ból.
Ale dopóki na mnie patrzy ,jest nadzieja.