Wizyta naczelnych (wiersz)
dafne
z mostku w ZOO widać foki
opływowość ich ciał umyka kadrom gdy
prześlizgują się między ( naszym) zachwytem
wąsiki na pyszczkach łowią słońce
wykpione jest prawo ciążenia
lecz
dziecko woli pelikany
przemilczam przytyk o pokraczności, lukrowy różoróż flamingów
bawią mnie pingwiny akuratne w stroju i szyku
a otwarcie na świat - budujących tamy bobrów
skłania do pytań o relację granica/ przepływ
szkoda że lew wyliniał
łypie prawym okiem łowi spojrzenia
gdyby choć spał jak ten z miedziorytu
Dürera ze św.Hieronimem …a tutaj
wtopiony w beżowe skałki
z wyglądem rzeźby na piasku
pozwala by przesypywał go Czas
szeroką aleję wieńczy wybieg dla żubrów
największy - kopie nerwowo klepisko
pokrywa pyłem sierść
chciałabym cię ujrzeć z oddali myślę
jak parujesz w kłębie na tle wschodu słońca
pograniczu puszczy i mgieł znad łąk Białowieży
bez ruchu tkwiąc w dumnym stadzie
trwonisz marzenia