filiżanka (wiersz)
logan
stare czasy.
w takie dni garściami nabiera się zmarszczek. dziś schodzę,
nie buntuję się, oddycham głęboko przymykając oczy.
zawroty głowy, utrata czucia. wybaczam, szukam miejsca
żeby umrzeć. niczym mnie nie karm, niczego nie nalewaj.
w jakim obrazie stoję przed tobą? kochany, filiżanka
nawet nie drgnie, a burzą się w nas wszystkie mury.
posłuchaj jak cicho otwieramy przy tym usta.
wyśmienity
7 głosów
przysłano:
15 maja 2009
(historia)
przysłał
logan –
15 maja 2009, 23:40
przysłał
nF –
20 maja 2009, 12:20
autoryzował
Michał Domagalski –
21 maja 2009, 23:41
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się
nie buntuję się, oddycham głęboko przymykając oczy.
zawroty głowy, utrata czucia..................................................
............................................................ ......................................
............................................................ ....kochany, filiżanka
nawet nie drgnie, a burzą się w nas wszystkie mury.
posłuchaj jak cicho otwieramy przy tym usta."
tu gdzie tekst zastąpiłem kropkami, zaistniałbym czymś stanowczo innym, gdyż właśnie to, swoim banałem psuje Doskonały tekst - to jakby zjechać z dużej góry i sinusoidą wjechać na kolejną tracąc źlebem impet, co kończy się małością między wzniesieniami.
po weryfikacji (wróciłam z angielskiego nieco mniej zmęczona), stwierdziłam, że najbardziej w tym wierszu urzekam nie spokój. :)
I to że to jest taki tekst, to ja wiem, a ja wcale się nie podpisywałam pod panem Balrogiem.
Nadal jestem Twoją wielką fanką. ;)
"wybaczam zawroty głowy, utratę czucia."
Jest klimat.