Dokładnie rozumiem o czym mówisz Domka, znam kobietę, która miała oooolbrzyyymieee problemy w Polsce, gdy chciała wykonać zabieg aborcji ( i to w bardzo wczesnym okresie), była w fatalnej sytuacji finansowej i nie tylko, głównie zaś emocjonalnej, a przy tym wychodziła z uzależnienia od pewnej substancji, paru lekarzy dosłownie ją pogoniło z gabinetu (jednym z owych "lekarzy" była kobieta), znajomi pozadłużali się w "providencie" (wiadomo co to za g...) by mogła wyjechać z Polski. Masa problemów i upokorzeń. I z tego punktu rozumiem, że t rz e b a pewne sprawy ułożyć tak, aby nie dochodziło do podobnych zdarzeń. Amen. Niemniej jednak: "ja wolę bez" (przymusu) i podtrzymuję to wszystko co powyżej napisałem. Na tym kończę. Pozdro dla rozmówców. ps. "agresywność: jeden!" ;-))
to weźcie kobiety wpiszcie się na listy.... jest wam łatwiej niż facetom bo jest was więcej więc i o podpisy łatwiej
macie swoje partie ( w odróżnieniu od facetów) i gflosujcie na siebie i nie ma problem?
po co przymusy skoro można bez?
ja wolę bez:)
Czy kobiety będą reprezentować kobiety lepiej? Ano. Wybaczcie, ale sprawa choćby aborcji od lat traktowana jest przez polityków tak zwanej lewicy jak przedwyborcza chorągiewka do przyciągania elektoratu. Po wyborach sprawa zwykle przycicha. A ja chcę żyć w kraju, w którym sama mogę decydować o sobie i to bez żadnego ale, bo znudziło mi się życie w średniowieczu. Wierzę w to, że sprawę potraktowano by poważniej, gdyby więcej kobiet zasiadało w parlamencie. Potraktowanoby też poważniej parę innych spraw, które teraz uważa się za tematy zastępcze.
Czy musimy normalność ustanawiać prawnie? No właśnie, niestety, musimy. Każda dyskryminowana grupa społeczna przechodzi przez ten sam proces i załatwienie tego odgórnie dobrze świadczyłoby o władzy. Oznaczałoby, że władza jest dojrzalsza od społeczeństwa, dostrzega problem wykluczenia i usiłuje go zlikwidować. To się, oczywiście, nie stanie. Nie mam najmniejszych złudzeń.
Nie wydaje mi się wcale, że więcej kobiet u władzy to postęp i rozwój świadomości. Głupota atakuje wszystkich jednakowo i raczej nie zwraca uwagi na płeć. Jest na polskiej scenie politycznej sporo kobiet, na widok których rzucam w ekran tym, co akurat mam pod ręką. Więcej kobiet u władzy to jest po prostu konieczność, jeśli władza ma być reprezentacją narodu.
dokłanie tak psze pana
jeśli dziś parytety na listach wyborczych to czy za dziesięć lat nie będzie 5 % miejsc dla gejów i w następstwie 90% dla katolików?
czy parytety (nie przeszkadzają mi ) miast zmienic podejście społeczeństwa do kobiet raczej zwróci ludzi w kierunku walki o swoje miejsce na liście do podziału?
chore korenie rodzą tylko chore drzewa....
Ależ ja się nie martwię, przynajmniej się ożywiło i w dodatku Grzesiek ma teraz dużo komentarzy:) Co oznacza, że napisał wiersz, który ludzi poruszył i sprowokował do myślenia i dyskusji.
He, he. No właśnie. Przecież nie gadamy o polityce, a dyskutujemy pod wierszem Jegomości Grześka z nick-ąd, któren to spowodował gadkę wierszem swem:-) Ponadto przeca nie kłócim się ino dyskutujem i dzielim się spostrzeżeniami więc nie martw się Domka, poezja ma to do siebie, że czasem (?) trąca o polityczno-społeczne sprawy. Ja tam myślę, że jeśli faktycznie tak jest, że "jak ktoś ma na jakiś temat zdanie wyrobione, to zdania tego raczej nie zmieni", to ...nie zawsze pozytywnie brzmi, ale przeca nikt tu nikogo do niczego nie nakłania ("nikt tu nikogo pod pistoletem nie trzyma"), a z drugiej strony to faktycznie pokładanie nadziei, że jakcoś wypaliło gdzie indziej to w Polszcze tyż nie przekonawa mnie;-) Ale na zdrowie, niech próbują Panie, wiadomo, że emocjonalnie dojrzewają kobiety wcześniej choć nie wiem co to ma tu do rzeczy, na moje czy to panie czy faceci - władza będzie w ch... lecić;-)
No właśnie, przecież mówiłam, zebyśmy o poezji gadali , a nie o polityce. Z polityką bowem sprawa ma się tak, że jak ktoś ma na jakiś temat zdanie wyrobione, to zdania tego raczej nie zmieni.
Ja się nie dałam zwariować kilku hasłom, tak na marginesie, tylko dość dokładnie tę kwestię przestudiowałam i uważam, że to jest sensowne rozwiązanie. I wcale nie czuję przymusu w sztucznym ustalaniu ilości miejsc na listach. W Skandynawii wypaliło, więc dobrze by bylo, żeby i u nas wypaliło.
no właśnie! zajęliśmy się tym co zawsze: niczym ważnym:)
albo bardzo ważnym a sprowadzanym do gierkowania a to jeszcze gorzej
poza tym znając Polaków umiłowanie to nihil novi wiadomo czym to się paniom odbije
wszak wszelakie nakazy działają na nas jako płachta na byka więc może pozwólmy społeczeństwu dojrzeć samoistnie?
macie swoje partie ( w odróżnieniu od facetów) i gflosujcie na siebie i nie ma problem?
po co przymusy skoro można bez?
ja wolę bez:)
Nie wydaje mi się wcale, że więcej kobiet u władzy to postęp i rozwój świadomości. Głupota atakuje wszystkich jednakowo i raczej nie zwraca uwagi na płeć. Jest na polskiej scenie politycznej sporo kobiet, na widok których rzucam w ekran tym, co akurat mam pod ręką. Więcej kobiet u władzy to jest po prostu konieczność, jeśli władza ma być reprezentacją narodu.
jeśli dziś parytety na listach wyborczych to czy za dziesięć lat nie będzie 5 % miejsc dla gejów i w następstwie 90% dla katolików?
czy parytety (nie przeszkadzają mi ) miast zmienic podejście społeczeństwa do kobiet raczej zwróci ludzi w kierunku walki o swoje miejsce na liście do podziału?
chore korenie rodzą tylko chore drzewa....
Ja się nie dałam zwariować kilku hasłom, tak na marginesie, tylko dość dokładnie tę kwestię przestudiowałam i uważam, że to jest sensowne rozwiązanie. I wcale nie czuję przymusu w sztucznym ustalaniu ilości miejsc na listach. W Skandynawii wypaliło, więc dobrze by bylo, żeby i u nas wypaliło.
albo bardzo ważnym a sprowadzanym do gierkowania a to jeszcze gorzej
poza tym znając Polaków umiłowanie to nihil novi wiadomo czym to się paniom odbije
wszak wszelakie nakazy działają na nas jako płachta na byka więc może pozwólmy społeczeństwu dojrzeć samoistnie?