Arkadiuszu, z przyjemnością przeczytałam Twój komentarz i nie dlatego, że pozytywnie o tekście wybrzmiewa, co skądinąd miłe, ale dlatego, że zaiste potrafisz bawić się słowem - to i owo skryłeś w (ż)aluzjach, co mnie uśmiechnęło.;) Dziękuję!
jeśli z całości ciągu myślowego na końcu wersu "bez
zostawia", jest "kiepską przerzutnią", to ja sorry, przepraszam, ale chyba ...ups... czytać 'nie znaju" i znój mnie bierze na 'tom-myźl' (albo już kryzys wieku mam wraz z amnezją. nie wykluczam.)
że używany sposób "zagrywki", to tak, że akurat powyżej, dwuznacznością, ma sens...
nie, udowadnianie oczywistej oczywistości mnie nie kręci.
-------------------------
wniosek:
Przecież ten prosty zabieg dodaje uroku utworowi. Nie rozstrzygam kategorii kamienia, którą utwór określa mi się (wycenia), bo(m) nie jubiler, chociaż Kruki mi nieobce (nie tylko w kwestii zadłużeń czy dłubania, "kolenia" oka)..
Dobrze, nie wygłupiam się.
Najbardziej mnie ujęła środkowa strofa. Zabrałbym ją z chęcią, tak po prostu, tylko potem... pozbawiony przerzut-ki/ni ostatni element/puenta jakoś by tak... No miałem się nie wygłupiać;-)
Podoba mi się ta strofa i jako przejście i jako "enklawa-obraz-itede"
Jak słusznie zauważyłeś w sposób ogólny, co więcej powtarzasz to co wyżej, tylko innymi słowy, więc nie szukaj kolejnych sposobów, jak mi dokopać. Z innej beczki, zwykle zaglądam do komentujących, co sami tworzą, nim odpowiem im na komentarz. Jestem po lekturze Twoich tekstów i wybacz, Twoje zdanie znaczy dla mnie jakby mniej, może dlatego nie dopytuję i nie wnikam w meandry Twoich komentarzy? Miłego!
teksty bronią się same wyłącznie w warstwie znaczeniowo-interpretacyjnej, kwestie techniczne (a estetyka to sprawa techniki, chyba, że jest rzeczą zupełnie przypadkową, ale wówczas sugeruje nieświadomości istnienia tej strony medalu), to coś, o co warto choćby zapytać i warto uzyskać odpowiedź.
to, że użyłem podmiotu zbiorowego, oznacza jedynie, że każdy z nas spotkał się już z takimi zarzutami jak Twoje i że wszystkich nas już to znudziło. a mówię oczywiście w swoim imieniu. zabawne, że muszę rozbierać swoje wypowiedzi na czynniki pierwsze, może powinienem zacząć opatrywać je przypisami, to mnie uwolni od wspomnianych "tłumaczeń jak".
p.s. pierwsze zdanie mimo wszystko dotyczy w ogólny sposób tekstu.
jednak odpowiedzi litościwie nie oczekuję
widzimy się za to pod kolejnym tekstem
Wychodzę z założenia, że tekst winien bronić się sam. Już w pierwszym komentarzu przyjęłam do wiadomości, że nie odpowiada Ci estetyka i tyle jeśli chodzi o merytorykę Twojego komentarza. Pozostałe, to już prowokacje, moim zdaniem nie na miejscu. Proszę, więc nie tłumaczyć mi, jak dziecku, rzeczy oczywistych i mówić raczej w swoim imieniu nie podpierając się innymi. Jak dla mnie temat wyczerpany, jeśli nie masz nic do powiedzenia na temat tekstu, zmilcz proszę i nie wracaj.
ech, przecież dopiero wyjaśniłem co z której części czego wynika, ba, nawet wskazałem, że odpowiada za to konstrukcja spornego zdania. funkcję opiekuna wypełniłem w pierwszej wypowiedzi, zresztą wymaga ona ode mnie właśnie wracania pod wiersze, które przysparzają mi jakichkolwiek "cierpień", po co miałbym to robić tam, gdzie wszystko jest okej? to nie jest zabawa w "oj, jaki świetny wiersz, gratuluję" łamane przez "co za gniot" 10 x dziennie. my (opiekunowie) nie jesteśmy guru w sprawach poezji i krytyki tejże, ale całkiem dobrze zdajemy sobie sprawę z obowiązków, jakie na nas spoczywają. a nasze wiersze też uczestniczą w procesie autoryzacji, są krytykowane i odrzucane i nie przypominam sobie, żebym się na to skarżył.
inna sprawa, że ta rozmowa obraca się wokół tego, czy ważę słowa, a jeżeli się wywołuje kogoś do tablicy w taki sposób, to trzeba się liczyć z tym, że zareaguje (co ładnie koreluje z kwestią ważenia słów). a ja reaguję zawsze i zawsze z użyciem ironii, zgryźliwości i sarkazmu, a po reakcjach jak powyższa proponuję zazwyczaj adwersarzowi (tak jak i teraz): przeczytaj sobie wcześniejszy post na spokojnie pięć razy i wskaż miejsca, w których wypowiedź najprawdopodobniej jest serio, a w których nie. taka gimnastyka dla umysłu.
jeżeli autor życzy sobie merytorycznej rozmowy o tekście, niechże się również tego trzyma, chociaż umiejętność sensownej obrony swojego dzieła to jednak wielka rzadkość, niestety.
"jeżeli mówię, że nie mogę (nie potrafię) przestać, to jednocześnie sugeruję, że bardzo bym chciał przestać i że źle mi z tym wielce, że nie mogę. to jest krzyk rozpaczy i błaganie o litość." - To z wcześniejszej Twojej wypowiedzi nie wynika, przynajmniej dla mnie, zatem jeśli chcesz być rozumiany wyrażaj się jaśniej. Tymczasem zupełnie nie wiem po co wracasz wciąż pod tekst, który sprawia Ci tyle cierpienia? Lubisz się znęcać sam nad sobą, czy może lubisz komuś po prostu dokopać? Jak wspomniałam, waż słowa zwłaszcza, że bycie opiekunem chyba do czegoś zobowiązuje, czyż nie?
zostawia", jest "kiepską przerzutnią", to ja sorry, przepraszam, ale chyba ...ups... czytać 'nie znaju" i znój mnie bierze na 'tom-myźl' (albo już kryzys wieku mam wraz z amnezją. nie wykluczam.)
że używany sposób "zagrywki", to tak, że akurat powyżej, dwuznacznością, ma sens...
nie, udowadnianie oczywistej oczywistości mnie nie kręci.
-------------------------
wniosek:
Przecież ten prosty zabieg dodaje uroku utworowi. Nie rozstrzygam kategorii kamienia, którą utwór określa mi się (wycenia), bo(m) nie jubiler, chociaż Kruki mi nieobce (nie tylko w kwestii zadłużeń czy dłubania, "kolenia" oka)..
Dobrze, nie wygłupiam się.
Najbardziej mnie ujęła środkowa strofa. Zabrałbym ją z chęcią, tak po prostu, tylko potem... pozbawiony przerzut-ki/ni ostatni element/puenta jakoś by tak... No miałem się nie wygłupiać;-)
Podoba mi się ta strofa i jako przejście i jako "enklawa-obraz-itede"
to, że użyłem podmiotu zbiorowego, oznacza jedynie, że każdy z nas spotkał się już z takimi zarzutami jak Twoje i że wszystkich nas już to znudziło. a mówię oczywiście w swoim imieniu. zabawne, że muszę rozbierać swoje wypowiedzi na czynniki pierwsze, może powinienem zacząć opatrywać je przypisami, to mnie uwolni od wspomnianych "tłumaczeń jak".
p.s. pierwsze zdanie mimo wszystko dotyczy w ogólny sposób tekstu.
jednak odpowiedzi litościwie nie oczekuję
widzimy się za to pod kolejnym tekstem
inna sprawa, że ta rozmowa obraca się wokół tego, czy ważę słowa, a jeżeli się wywołuje kogoś do tablicy w taki sposób, to trzeba się liczyć z tym, że zareaguje (co ładnie koreluje z kwestią ważenia słów). a ja reaguję zawsze i zawsze z użyciem ironii, zgryźliwości i sarkazmu, a po reakcjach jak powyższa proponuję zazwyczaj adwersarzowi (tak jak i teraz): przeczytaj sobie wcześniejszy post na spokojnie pięć razy i wskaż miejsca, w których wypowiedź najprawdopodobniej jest serio, a w których nie. taka gimnastyka dla umysłu.
jeżeli autor życzy sobie merytorycznej rozmowy o tekście, niechże się również tego trzyma, chociaż umiejętność sensownej obrony swojego dzieła to jednak wielka rzadkość, niestety.