Podobno anioł kulawy
wziął go przykro za włosy i sprężynę niewidoczną tknął.
Jak zabawkę, jak brzęczący badyl
zasadził na kilometrze szesnastym.
Potem anielskie wargi otworzył,
długo patrzał
i odjął rękę swą.
Obok wąsatych w kołach wozów,
śmigieł blaszanej trawy,
nad rękami własnymi się mnożył,
zielenią powolną rósł
w głębokiej literze ust
chłopiec przydrożny.
Dzień po dniu go otwierał coraz zawilej i barwniej,
aż rzeczy nazywać począł - aby im w locie sprostać,
a gdy na chwilę go przykrył z rzeki idący cień tratwy -
zobaczył imię swe w palcach i święty ognik we włosach.
Ballada o chłopcu przydrożnym
Gajcy Tadeusz
Inne teksty autora

Gajcy Tadeusz

Gajcy Tadeusz

Gajcy Tadeusz

Gajcy Tadeusz

Gajcy Tadeusz

Gajcy Tadeusz

Gajcy Tadeusz

Gajcy Tadeusz

Gajcy Tadeusz

Gajcy Tadeusz

Gajcy Tadeusz

Gajcy Tadeusz

Gajcy Tadeusz

Gajcy Tadeusz

Gajcy Tadeusz

Gajcy Tadeusz

Gajcy Tadeusz