Na przystanku tramwajowym jak u studni czeka
apostoł płomienny,
kiedy stopy najłagodniej oderwał od ziemi
policjant o dostojnych powiekach.
Tłum nie widział apostoła, który był obdarty
i modlitwę rwał palcami łapczywie jak mięso -
lecz zastygał pod pałeczką - czerwoną od żaru,
gdy dzieliła sprawiedliwie świat pomiędzy grzesznych.
Skradały się do niej korne
zwierzęta na kołach,
lamy, wilki, płoche kozy -
strasząc apostoła.
Z głębokości wielkich domów
ślepe kraby wyszły
za nim i grzechotały ogony
rude jak lisy.
Spod daszka jak niebo czarnego
patrzał Bóg i w wymiarach je znanych umieszczał.
I apostoł nie był bezpieczny. Ledwie
ujrzał: skowronkowa Agnieszka
wysiadała z sześciennego powietrza.
Po niego.
Chwila biblijna
Gajcy Tadeusz
Inne teksty autora

Gajcy Tadeusz

Gajcy Tadeusz

Gajcy Tadeusz

Gajcy Tadeusz

Gajcy Tadeusz

Gajcy Tadeusz

Gajcy Tadeusz

Gajcy Tadeusz

Gajcy Tadeusz

Gajcy Tadeusz

Gajcy Tadeusz

Gajcy Tadeusz

Gajcy Tadeusz

Gajcy Tadeusz

Gajcy Tadeusz

Gajcy Tadeusz

Gajcy Tadeusz

Gajcy Tadeusz