Los mię już żaden nie może zatrwożyć,
Jasną do końca mam wybitną drogę,
Ta droga moja - żyć - cierpieć - i tworzyć,
To wszystko czynię - a więcej nie mogę.
Dawniej miłością różane godziny
I w zorzach jeszcze jaśniejsze pochodnie;
Dzisiaj, przy schyłku dnia, ważniejsze czyny,
Wielkie i smętne jak słońce zachodnie.
Na nich się zegar życia zastanowi
I puści ducha-skowronka w otchłanie,
Pomóżże, Boże, temu skowronkowi,
Niech wesół leci - niech wysoko stanie.
A raczej powiem - gdy się żywot zmierzcha,
Dusza-jaskółka daleko od ziemi,
Pomóż jaskółce co mi z oczu pierzcha
Z oczkami w światło rozweselonemi.
Jasną do końca mam wybitną drogę,
Ta droga moja - żyć - cierpieć - i tworzyć,
To wszystko czynię - a więcej nie mogę.
Dawniej miłością różane godziny
I w zorzach jeszcze jaśniejsze pochodnie;
Dzisiaj, przy schyłku dnia, ważniejsze czyny,
Wielkie i smętne jak słońce zachodnie.
Na nich się zegar życia zastanowi
I puści ducha-skowronka w otchłanie,
Pomóżże, Boże, temu skowronkowi,
Niech wesół leci - niech wysoko stanie.
A raczej powiem - gdy się żywot zmierzcha,
Dusza-jaskółka daleko od ziemi,
Pomóż jaskółce co mi z oczu pierzcha
Z oczkami w światło rozweselonemi.