A gdy ujrzymy się znowu

Leopold Staff

 

 

Kiedyś po długich latach ujrzymy się znowu.
Łódź moja będzie w przystań wracała z połowu
Pereł, po które rozkaz twój na burz szaleństwo
Wyprawił mnie. Żądałaś, by niebezpieczeństwo
Było próbą miłości mej, a twym okupem.
W zachód różowy łódź ma wracać będzie z łupem.
Gdy na wód senność zaczną od skał padać cienie,
A morze będzie ciche jak moje znużenie.
Wiosło złożę i zwinę żagiel, jak tęsknotę
U progu ukojenia. Fale miekkie, złote
Nieść mnie będą spokojnie, jak blade godziny,
Na których szczęście płynie w wspomnienia krainy.
Na brzegu czekać będziesz. A gdy dotknę ziemi,
Milczenie będzie naszym powitaniem. Niemi
Popatrzymy na skarbów morzu wzięty przepych
Zgasłym spojrzeniem oczu od bujnych łez ślepych.
Pójdziem, a ty nie spytasz o moje przygody,
Gdy na twojego domu wchodzić będziem schody.
Aż kiedy w twym ogrodzie pod ciemnymi drzewy
Usiądziem chłodząc skronie letnimi powiewy,
Choć nie wyrzeknę słowa brzmiącego wyrzutem,
Uczujesz nagle w sercu boleśnie ukłutem
Żal obłędny, szalony lęk, jak zawrót głowy,
Żeś pierwszy lot mych tęsknot na mozół jałowy
Skazała, na tych marnych nam skarbów szukania,
I przeklniesz dzień, gdym słuchał twego rozkazania,
Choć nie zgadniesz, że jutro opuszczę twe progi:
Bom, błądząc, nad cię błędne swe pokochał drogi...

Inne teksty autora

Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff