Czarna godzina

Leopold Staff

 

 

Zbudzone z snów, wśród chmurnej czoła niepogody,
Myśli me w głębie schodzą jak kamienne schody...
Ach, wiem... Wielu umarłych było w moim domu,
Lecz ich kazałem nocą wynieść po kryjomu...

A rano tłumy bladych ludzi były u mnie.
Krzycząc kazali płakać mi po każdej trumnie,
A kiedym gorzko płakał, płakali nade mną
I zatrzasnąwszy wrota odeszli w noc ciemną...

Chodź, duszo z tego domu za ową czeredą...
Krzyż biały ktoś nakreślił na czarnych drzwiach kredą...
Patrz... Żałobną chorągiew zatknięto na dachu,
Kruki spłoszone z drzew się porwały w przestrachu...

Nie patrz tak w okna domu z rozpaczy bezsiłą...
Zbyt wiele się tam śniło, o, Boże, jak śniło!
Chodźmy stąd, a nie mówmy o trupów pogrzebie...
O, duszo ma, z nas dwojga ktoś przeżył dziś siebie...

Inne teksty autora

Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff