Łąkami idę. W krąg kwiaty
I słychać brzęki pszczele.
W powietrzu modro-złotym
Śni próżnowanie niedzielne.
Słońce świeci spokojnie,
Jak gdyby od niechcenia;
Obłoki są tak białe,
Jakby nie mogły siać cienia.
Ptak śpiewa, jakby nie śpiewać
Nikomu tak się nie śniło.
Jest mi tak dobrze na duszy,
Jakby mnie wcale nie było.
Najpiękniej bowiem jest, kiedy
Piękna nie czuje się zgoła
I tylko jest się po prostu
Tak, jak jest wszystko dokoła.