Nie wie że świeci
Nie wie że lata
Nie wie że jest tym a nie innym.
I coraz częściej z otwartmi ustami,
Z gasnącym papierosem Gauloise,
Nad szklanką czerwonego wina,
Myślę o tym co znaczy być tym a nie innym.
Tak samo było kiedy miałem dwadzieścia lat.
Ale wtedy nadzieja że będę wszystkim,
Może nawet motylem i kosem, przez zaklęcie.
Teraz widzę zapylone drogi powiatu
I miasteczko w którym urzędnik poczty upija się co dzień
Z żalu że jest tożsamy tylko ze sobą.
A gdy tylko gwiazdy zamykały mnie
I gdyby tak zwykle odbywało
Że jest tak zwany świat i tak zwane ciało.
Gdybym chciał być nie-sprzeczny. Ale nie.