Zanurzeni

Czesław Miłosz

 

 

 

Ależ nie każdemu zdarza się prawdziwa starość.

Jej właściwe jest rozpamiętywanie

Cielesnej pychy, która rozpierała się kiedyś

W nas, tych samych, a jakże innych.

Był wysoki komizm

W układaniu włosów przed lustrem,

W troskach o to, czy kapelusz dość twarzowy,

W zwilżeniu warg koniuszkiem języka

I przesuwaniu po nich kredki,

W wiązaniu krawata przed lustrem z miną króla zwierząt.

 

Jakże bawił się nami Duch Ziemi!!

Jeżeli indywiduum jest formą, a gatunek materią,

Jak zdawał się sądzić Duns Scotus,

Spełnialiśmy, czego żądał gatunek, zanurzeni w materii, ktoś powie: po uszy.

 

A później dźwiga się z miraży syntetyczne miasto.

Między gotyckimi wieżami loty jaskółek.

Starzec w oknie, który widział wiele miast,

Niemalże wyzwolony, śmieje się

I donikąd wracać nie zamierza.

Inne teksty autora

Czesław Miłosz
Czesław Miłosz
Czesław Miłosz
Czesław Miłosz
Czesław Miłosz
Czesław Miłosz
Czesław Miłosz
Czesław Miłosz
Czesław Miłosz
Czesław Miłosz
Czesław Miłosz
Czesław Miłosz
Czesław Miłosz
Czesław Miłosz
Czesław Miłosz