Literatura

Żółw (wiersz klasyka)

Czesław Miłosz

 

 

 

Słońce zza mgieł wychodzi jak złotawe zwierzę,

Rudowłose i z grzywą skłębionych promieni.

Ale on go nie widzi. Nigdy nie patrzy w niebo.

Jego oczy przykryte wypukłą powieką

Patrzą tylko ku ziemi albo ku taflom posadzki

Jak tutaj, w domu Janka i Neli w Mentonie.

My jesteśmy gatunek wysokiego piętra,

Za spojrzeniem niebosiężnym i międzyobłocznym.

Obserwujemy z politowaniem

Jego niezdarne marsze pod krzesłami

I jak spożywa zielony liść sałaty.

Co za pomysł demiurga! Między dwie tarcze

Wtłoczyć kształt jaszczurczy, żeby chronić życie

Przed atakami większych dinozaurów!

Ale przemówić do niego nie sposób.

Kiedy nagle zaczyna biegać w żarliwym pośpiechu

Na próżno mu tłumaczyć, że but Janka

Nie jest partnerką godną jego zapału.

Jakby zażenowani, przyglądamy się

Jego ruchom kopulacyjnym podobnym do ludzkich

I strudze cieczy, która rozszerza się powoli,

Podczas gdy on nieruchomieje.

Wspólnota żywych ale niezupełna:

Jak pogodzić się mogą świadomość i nieświadomość?

Janek i Nela nie pojmowali żółwia.

Poniżało ich jego pokrewieństwo z nimi.

Chcieli być czystymi inteligencjami.

Wkrótce potem umarli i na ich krzesłach nikogo.


przysłano: 5 marca 2010

Czesław Miłosz

Inne teksty autora

Piosenka o końcu świata
Czesław Miłosz
W mojej ojczyźnie
Czesław Miłosz
Ars Poetica
Czesław Miłosz
Słońce
Czesław Miłosz
Który skrzywdziłeś ...
Czesław Miłosz
Upadek
Czesław Miłosz
Sens
Czesław Miłosz
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca