ciche czyste dziewczęta w kraciastych sukniach z bawełny...
znam tylko kurwy, byle prostytutki,
wariatki. widuje mężczyzn z cichymi,
delikatnymi kobietami – widuje ich w supermarketach
widzę, jak idą razem ulica
widzę ich w mieszkaniach: spokojni
ludzie, żyjący ze sobą. wiem, ze ich spokój
nie jest bezustanny, ale jest to
spokój, często cale godziny i dni spokoju.
znam tylko narkomanki, alkoholiczki,
kurwy, byle prostytutki, wariatki.
kiedy jedna odchodzi
przychodzi następna
gorsza od poprzedniczki.
widuje tylu mężczyzn z cichymi czystymi dziewczynami w
kraciastych sukniach z bawełny
z dziewczętami, których twarze nie są jak pysk rosomaka
albo drapieżnej bestii.
„nie przyprowadzajcie mi tutaj żadnej dziwki – mowie
nowym przyjaciołom – bo zaraz się w niej zakocham”.
„ty nie możesz znieść porządnej kobiety, Bukowski”.
potrzebuje porządnej kobiety.
bardziej niż maszyny do pisania, bardziej
niż swojego samochodu, bardziej niż
Mozarta; potrzebuje porządnej kobiety tak strasznie, ze
czuje ja w powietrzu, wyczuwam ja
opuszkami palców, widzę chodniki zrobione po to
by chodziły po nich jej stopy,
widzę poduszki dla jej głowy,
czuje swój niecierpliwy śmiech,
widzę, jak głaszcze kota,
widzę jak śpi,
widzę jej pantofle na podłodze.
wiem, ze istnieje
ale gdzież jest na tej ziemi
na której znajdują mnie tylko kurwy?