nie wiem, ile butelek piwa
wypiłem czekając, aż rzeczy
przybiorą lepszy obrót,
nie wiem, ile wina i whisky
i piwa
przede wszystkim piwa
wypiłem po
kłótniach z kobietami –
czekając, aż zadzwoni telefon
czekając na odgłos kroków,
a telefon nigdy nie dzwoni
dopiero dużo później
a kroków nigdy nie słychać
dopiero dużo później
kiedy żołądek
wylewa się przez usta
przychodzą świeżutkie jak wiosenne kwiatuszki:
„cos ty do cholery ze sobą zrobił?
najmniej dwa dni nie będziesz w stanie mnie dymać!”.
kobieta jest wytrzymała
żyje siedem i pół roku dłużej
niż mężczyzna, pije bardzki miało piwa
bo wie, ze to niedobre
dla figury.
kiedy wariujemy,
nie ma ich w domu
tańczą i chichoczą
z napalonymi kowbojami.
no cóż, jest piwo
mnóstwo toreb z pustymi butelkami po piwie
kiedy podniesiesz papierowa torbę,
butelki wypadają
przez namokły spod
toczą się
brzęczą
roniąc szary mokry popiół
i zwietrzale piwo,
a czasem torby wala się o czwartej
nad ranem
z hałasem, który ma wypełnić ci życie.