Literatura

robotnicy (wiersz klasyka)

Charles Bukowski

bez przerwy się śmieją

nawet kiedy

spadnie deska

i zniszczy komuś twarz

albo zniekształci

ciało

nie przestają szczerzyć zębów,

słabe oświetlenie

zmiana koloru oczu

w przestraszona bladość

a oni się śmieją;

przedwcześnie

pomarszczenie i głupkowaci

żartują z siebie samych:

facet który wygląda na

sześćdziesiątkę powie:

mam 32 lata, wtedy

znowu wybuchają śmiechem

wszyscy bez wyjątku;

czasami wypuszczani są T a m

aby zaczerpnąć powietrza

ale łańcuchy których nie potrafiliby

przerwać

nawet gdyby chcieli

szybko zmuszają ich do powrotu;

wypuszczeni poza zakład chodzą

pośród wolnych ludzi

i śmieją się dalej,

idą powłócząc bezmyślnie

nogami

jak gdyby pomieszało się im

w głowach; na wolności

przeżuwają kromki chleba

targują się śpią liczą grosz w kieszeni,

gapia się na zegar

i wracają;

zdarza się im w tym uwiezieniu

utrzymać powagę,

mówią wtedy o świecie T a m,

o tym

jak strasznie

musi być

kiedy się jest zamkniętym na zawsze

T a m, nigdy nie wpuszczonym

z powrotem tutaj;

tu przy pracy jest ciepło

i trochę się tutaj

pocą,

pracują ciężko i

dobrze, tak ciężko

ze puszczają im nerwy

i cali drżą,

ale to nic przecież często

chwała ich ci

którzy dzięki nim wznieśli się

wysoko

jak gwiazdy,

teraz gwiazdy

czujnie obserwują

badają czy

aby ktoś może nie

usiłuje pracować

wolniej albo pracuje

bez przekonania, może

ktoś udaje

chorego

aby trochę

odpocząć (na odpoczynek

trzeba zasłużyć i wykorzystać

go by wykonywać

prace lepiej).

czasami jeden z nich umiera

albo popada w obłęd

wtedy S t a m t a d

przychodzi ktoś nowy

i dostaje swoja szanse.

 

 

byłem wśród niech

przez wiele lat;

na początku ich praca

wydawała mi się

monotonna, nawet

głupia

ale teraz widzę

ze wszystko ma sens,

ze pracujący

bez twarzy

nie są wcale tacy

brzydcy, ze głowy

bez oczu –

teraz wiem ze te oczy

tez widzą

ze potrafią

robić to co robią.

pracujące kobiety

są często najlepsze,

przystosowują się do tego naturalnie,

z niektórymi z nich

kochałem się w czasie przerw;

z początku kojarzyły mi się

z małpami w kobiecym ciele

ale potem kiedy

zrozumiałem więcej

zdałem sobie sprawę

ze są tak samo żywe

u prawdziwe

jak ja.

parę nocy temu

stary pracownik

siwy i ślepy

a wiec już bezużyteczny

odszedł na rentę

odszedł T a m.

przemowy! chcemy przemowy!

krzyczeliśmy.

 

 

to było prawdziwe

piekło, powiedział.

 

 

wybuchliśmy śmiechem

wszyscy, a było nas

4000:

zachował poczucie

humoru

do samego

końca.

 


przysłano: 5 marca 2010

Charles Bukowski

Inne teksty autora

tak o tak
Charles Bukowski
choroba?
Charles Bukowski
niebieski ptaszek (bluebird)
Charles Bukowski
niektórzy ludzie
Charles Bukowski
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca