pijany wśród ciemnych ulic jakiegoś miasta
jest noc, zgubiłeś się, nie wiesz nawet gdzie twój
pokój?
wchodzisz do baru by odnaleźć siebie
zamawiasz whisky z wodą
cholerna lada jest czymś polana, zamaczasz
fragment rękawa koszuli
to było złe połączenie - whisky jest za słabe
zamawiasz butelkę piwa
Pani Śmierć ubrana w suknię
podchodzi do ciebie
siada obok, kupujesz jej
piwo, śmierdzi bagnami, przyciska
do ciebie swoją nogę.
barman uśmiecha się szyderczo
zmartwiłeś go, nie wie
czy jesteś gliną, zabójcą,
wariatem czy
idiotą.
zamawiasz wódkę
nalewasz wódkę do butelki
po piwie.
jest pierwsza nad ranem w świecie martwej krowy
pytasz ile za głowę,
wypijasz wszystko do dna, smakuje
jak olej do maszyn.
zostawiasz Panią Śmierć,
zostawiasz szydzącego barmana
teraz pamiętasz gdzie jest
twój pokój.
pokój w którym jest jeszcze pełna butelka
wina na kredensie.
pokój w którym tańczą
karaluchy.
Doskonałość jest Gwiazdą Gówna
na której miłość
umarła ze śmiechu.
jest noc, zgubiłeś się, nie wiesz nawet gdzie twój
pokój?
wchodzisz do baru by odnaleźć siebie
zamawiasz whisky z wodą
cholerna lada jest czymś polana, zamaczasz
fragment rękawa koszuli
to było złe połączenie - whisky jest za słabe
zamawiasz butelkę piwa
Pani Śmierć ubrana w suknię
podchodzi do ciebie
siada obok, kupujesz jej
piwo, śmierdzi bagnami, przyciska
do ciebie swoją nogę.
barman uśmiecha się szyderczo
zmartwiłeś go, nie wie
czy jesteś gliną, zabójcą,
wariatem czy
idiotą.
zamawiasz wódkę
nalewasz wódkę do butelki
po piwie.
jest pierwsza nad ranem w świecie martwej krowy
pytasz ile za głowę,
wypijasz wszystko do dna, smakuje
jak olej do maszyn.
zostawiasz Panią Śmierć,
zostawiasz szydzącego barmana
teraz pamiętasz gdzie jest
twój pokój.
pokój w którym jest jeszcze pełna butelka
wina na kredensie.
pokój w którym tańczą
karaluchy.
Doskonałość jest Gwiazdą Gówna
na której miłość
umarła ze śmiechu.