wiem, nie powinienem pisać aż tylu wierszy
ale
dostarczam sobie w ten sposób rozrywki, za która
O DZIWO
mi płaca.
mieszkam sam w dużym domu z dwoma
kotami (były 3, jeden zdechł)
i w moim wieku rozsadek podpowiada
ze ja tez mogę zdechnąć
w którąś późną noc
po napisaniu dziesięciu czy dwunastu wierszy
no i dopiero teraz jest się z czego śmiać.
zanim pójdę do łóżka, starannie układam te nowe
wiersze
na środku biurka, żeby
(kiedy smród zrobi się nie do wytrzymania
i sąsiedzi zaczną się skarżyć albo
moja dziewczyna będzie dzwonić i nikt nie
podniesie słuchawki)
ktoś znalazł te wiersze.
co nie znaczy, ze moja śmierć będzie tragiczna
albo ważna
(po prostu się stad
urwę)
ale wiersze same przez się
udowodnią
ze byłem dobry aż do końca
a może jeszcze lepszy.