tak właśnie jest
kiedy się potykasz
rozregulowany jak gramofon na korbkę
(pamiętasz je?)
idziesz na miasto
przyglądasz się jak chłopaki walczą
a wysokie blondynki przesiadują z kimś
innym
postarzałeś się jak stary kretyn z
filmu:
cygaro w zębach, gruby bebech,
tyle tylko że nie masz pieniędzy,
nie posiadasz mądrości życiowej ani
obycia,
jak zwykle
większość walk to szajs,
już po meczu
na parkingu
siedzisz w samochodzie i obserwujesz
jak odjeżdżają,
zapalasz ostatnie cygaro
zapalasz stary samochód
stary samochód i jego niemłody
kierowca
jedziesz prosto
zatrzymujesz się na czerwonym świetle
jak gdyby czas cię wcale nie bolał,
zatrzymują się obok:
samochód wypełniony młodymi
roześmianymi ciałami,
patrzysz jak odjeżdżają
aż
ktoś za tobą trąbi klaksonem
i budzisz się
by stawić czoło temu
co zostało ci z życia:
żal nad samym sobą,
przyciskasz gaz
i doganiasz młodych,
mijasz ich
trzymasz kierownicę jak miłość
która odeszła
ścigasz się z nimi
do plaży
wymachujesz cygarem i scyzorykiem
śmiejesz się
poprowadzisz ich na brzeg oceanu
do ostatniej syreny
wodorostów rekinów i wesołych
wielorybów,
do śmierci ciała czasu i strachu,
zatrzymają się a ty pojedziesz dalej
spotkać swój ocean,
cygaro pali ci wargi
tak jak kiedyś robiła to miłość.
wyścig
Charles Bukowski
Inne teksty autora
Charles Bukowski
Charles Bukowski
Charles Bukowski
Charles Bukowski
Charles Bukowski
Charles Bukowski
Charles Bukowski
Charles Bukowski
Charles Bukowski
Charles Bukowski
Charles Bukowski
Charles Bukowski
Charles Bukowski
Charles Bukowski
Charles Bukowski
Charles Bukowski
Charles Bukowski
Charles Bukowski