Spulchnię ziemię na zboczu i pestkę winogron w niej złożę,
a gdy winnym owocem
gronowa obrodzi mi wić,
zwołam wiernych przyjaciół
i serce przed nimi otworzę...
Bo doprawdy - czyż warto inaczej na ziemi tej żyć?
Cóż, czym chata bogata! Darujcie, że progi za niskie,
mówcie wprost, czy się godzi
siąść przy mnie, ucztować i pić.
Pan Bóg grzechy wybaczy
i winy odpuści mi wszystkie...
Bo doprawdy - czyż warto inaczej na ziemi tej żyć?
W czerni swej i czerwieni zaśpiewa mi znów moja Dali,
runę w czerni i bieli do stóp jej,
niech przędzie swą nić!
I o wszystkim zapomnę,
i umrę z miłości i żalu...
Bo doprawdy - czyż warto inaczej na ziemi tej żyć?
A gdy zmierzch się zakłębi i cienie po kątach się splotą,
niech się cisną do oczu
niech wiecznie pozwolą mi śnić
płowy bawół i orzeł
srebrzysty i pstrąg szczerozłoty...
Bo doprawdy - czyż warto inaczej na ziemi tej żyć?
(tłum. Andrzej Mandalian)