Opuszczajcie co prędzej sine zasłony
Siostro żadnych już lekarstw nie dawaj tu
Oto stają przy łóżku milczące pobladłe:
Wiara, Miłość, Nadzieja jakby ze snu...
Rozkoszują się teraz moim widokiem
Chociaż puste sakiewki wypadły im z rąk
Ty nie tęsknij i nie smuć się Wiaro trwożliwa
Jeszcze tylu dłużników odejdzie w mrok.
Coś ci powiem bezsilnie i delikatnie
Moje ręce łowiły pieszczotę nie raz
Ale nie smuć się, nie trwóż matko Nadziejo
Jeszcze tylu na ziemi masz synów, co gwiazd.
A do Ciebie, Miłości wyciągam me dłonie
Wciąż pokornie wsłuchany byłem w twój głos.
Ty się nie martw i nie bój ma powiernico
Pora odejść, bo taki człowieczy los.
Pora odejść. Już słońce stanęło w oknie
Tak jak staje u progu każdego dnia.
Trzy siostrzyczki, trzy żony, trzech sędziów uczciwych
Otwierają mi kredyt co wiecznie trwa.
Siostro żadnych już lekarstw nie dawaj tu
Oto stają przy łóżku milczące pobladłe:
Wiara, Miłość, Nadzieja jakby ze snu...
Rozkoszują się teraz moim widokiem
Chociaż puste sakiewki wypadły im z rąk
Ty nie tęsknij i nie smuć się Wiaro trwożliwa
Jeszcze tylu dłużników odejdzie w mrok.
Coś ci powiem bezsilnie i delikatnie
Moje ręce łowiły pieszczotę nie raz
Ale nie smuć się, nie trwóż matko Nadziejo
Jeszcze tylu na ziemi masz synów, co gwiazd.
A do Ciebie, Miłości wyciągam me dłonie
Wciąż pokornie wsłuchany byłem w twój głos.
Ty się nie martw i nie bój ma powiernico
Pora odejść, bo taki człowieczy los.
Pora odejść. Już słońce stanęło w oknie
Tak jak staje u progu każdego dnia.
Trzy siostrzyczki, trzy żony, trzech sędziów uczciwych
Otwierają mi kredyt co wiecznie trwa.