W tych dniach, gdy wiat był dla mnie nowy,
Wskro wrażeniami mnie przenikał
I dziewczšt wzrok, i szum dšbrowy,
I poród nocy piew słowika;
Gdy wysokiego lot wzruszenia,
Miłoci, sławy i swobody,
Gdy dary sztuki i natchnienia
Potężnie w krwi kipiały młodej
Chwile nadziei i upojeń
Nagłš tęsknotš gaszšc we mnie,
Jaki zły duch w ustroniu mojem
Zaczšł odwiedzać mnie tajemnie.
Smutne spotkania nasze były,
A jego umiech, wzrok cudowny
I słowa, co truciznę kryły,
W duszę mš jad wsšczały chłodny.
Próbował kusić niestrudzenie
Opatrznoć swymi blunierstwami,
Piękno nazywał urojeniem,
Gardził twórczymi natchnieniami
Miłoć i wolnoć nie wzruszały
Ducha szydercy, on im przeczył
Niewiarš i w naturze całej
Nie błogosławił żadnej rzeczy.
Wskro wrażeniami mnie przenikał
I dziewczšt wzrok, i szum dšbrowy,
I poród nocy piew słowika;
Gdy wysokiego lot wzruszenia,
Miłoci, sławy i swobody,
Gdy dary sztuki i natchnienia
Potężnie w krwi kipiały młodej
Chwile nadziei i upojeń
Nagłš tęsknotš gaszšc we mnie,
Jaki zły duch w ustroniu mojem
Zaczšł odwiedzać mnie tajemnie.
Smutne spotkania nasze były,
A jego umiech, wzrok cudowny
I słowa, co truciznę kryły,
W duszę mš jad wsšczały chłodny.
Próbował kusić niestrudzenie
Opatrznoć swymi blunierstwami,
Piękno nazywał urojeniem,
Gardził twórczymi natchnieniami
Miłoć i wolnoć nie wzruszały
Ducha szydercy, on im przeczył
Niewiarš i w naturze całej
Nie błogosławił żadnej rzeczy.