Umarli na śmierć się zażyli
I dzisiaj nie mają już głosu
Więc czapka im pełna kasztanów
W alejach błękitnych losów.
Umarli na śmierć się zażyli
I tyle ich tutaj słyszano
Melodią tak dziwnie znajomą
Że chyba nikomu nieznaną.
A Ty za swoje Pandory
Przestań wreszcie los karcić
Bo tyle prawdy jest o nas
Ile jesteśmy jej warci.
Umarli na śmierć się zażyli
I jakie to smutne łzy ronić
Że co dnia spadają do raju
Jak listek zdmuchnięty z jabłoni.
Umarli na śmierć się zażyli
Wędrując przez cierń swój i oset
Lecz drogi już tej nie powtórzy
Ten tylko, kto stopy miał bose.
Umarli na śmierć się zażyli
Czasami na cudzą - nie własną
Bo czas ich do snu ukołysał
Choć sam nie potrafi wciąż zasnąć.
1 lutego 1999 Londyn