Pragnę czasem w czasie się zgubić
Jak klucz, czy drogę - gubi się w lesie
Ale się boję, że nikt mnie nie znajdzie
I, że już z drogi mnie nie podniesie.
Wyrwać się stąd - jak kartkę z notesu
Jak ząb obolały - w nieobecność
I wysłać bez zwrotnego adresu
List, że wrócę nim skończy się wieczność.
Pragnę uciec ucieczką udaną
Przed pościgiem napomnień otyłych
Myślą o Tobie, zawsze co rano
Na drugie życie nabierać siły.
Jestem tu gdzie jestem
W każdą noc, w każdy dzień
Rzucić chcę to wszystko
A jedynie rzucam cień.
Pragnę przepaść, jak czasem przepada
Cała wypłata w nadziei kasynie
Nim bezlitosnym miną mijaniem
Jedni dla drugich - ważni jedynie.
Jak w automacie ostatni żeton
Zniknąć rozmową przerwaną w pół słowa
Z tą świadomością, że jesteś - nadziejo
Że z Tobą warto zaczynać od nowa.
Pragnę czasem w czasie się zgubić
Jak klucz, czy drogę - gubi się w lesie
Lecz gdy na drodze, znajdziesz mą drogę
Czy mnie z tej drogi, jak klucz podniesiesz?
17 grudnia 1995 Gdynia