Miałem sen, a może to było
Tajemnicze proroctwo boskie?
Szedłem sobie przez rynek, wtem widzę -
Wyszedł Jezus z Szopki Krakowskiej.
Za nim biegła tłusta owieczka,
Taka słodka, jak z cukru baranek
I osiołek drewniany wydreptał,
Dzwoniąc dzwonkiem na powitanie.
Potem wyszli królowie tak strojni,
Jak bukiety krakowskich kwiaciarek.
Dreptał wolno ich kondukt dostojny,
Każdy z królów niósł jakiś podarek.
Turoń z gwiazdą coś śpiewał radośnie,
Diabły groźnie machały widłami,
Śmierć kosiła, jak leci, na oślep,
A choinki pachniały świętami.