Znów pojawił się wariat

Leszek Wójtowicz

Rząd oszalał naród zgłupiał
Tak powiada pewien anioł
Na Wawelu moc się skupia
Patrioci liczą na nią

Ceny skaczą żaby pełzną
Ktoś powiesił psa na drzewie
W oficynie bimber pędzą
A policja o tym nie wie

Kasa forsa szmal i reszta
Sąsiad dawno stracił pracę
Żona go bez przerwy beszta
Więc wybieram się na spacer


Idę
A miasto się szczerzy
Do mnie bez opamiętania
Idę
Choć nikt mi nie wierzy
Że podłe czary odganiam

Gadam
Najczęściej do siebie
Słowa paciorki z żelaza
Gadam
Bo znaki na niebie
Każą proroctwa powtarzać

Biegnę
Bo ściany dokoła
Pewnie za chwilę mnie zgniotą
Biegnę
To los apostoła
Po mnie zaraza i potop

Krzyczę
Gołębie się płoszą
Krąży pierzasta husaria
Krzyczę
Gazety donoszą
Że znów pojawił się wariat


Na chodniku usiadł żebrak
Boga wzywa nadaremno
Taki w krajobrazie nie gra
Bo ma gębę nieprzyjemną

Grają za to na fagotach
Wirtuozi z zagranicy
Facet w klatce niesie kota
Kot jest bowiem wojowniczy

Dzielna straż złapała babcię
Za pokątną sprzedaż sera
Lepiej wy bandytów łapcie
Grzmi kombatant przy orderach


Idę...


W samochodzie wyje alarm
Że zwyczajnie wściec się można
Mocno pijaniutka lala
Proponuje pełnię doznań

Gość przebrany za tygrysa
Do zakupów dziś nakłania
Gdyby tygrys o tym słyszał
Zjadłby gościa bez gadania

Na dodatek jakiś festyn
Chyba właśnie się zaczyna
Ja takiego świata nie chcę
I nie pytam czyja wina


Idę...

Inne teksty autora

Leszek Wójtowicz
Leszek Wójtowicz