Ogień

Sándor Petőfi

Ja nie chcę jak łodyga wierzby
Zgnić nędznie gdzieś w cuchnącym bagnie.
Jak dąb, w zesłanym mi od Boga
Błyskawic ogniu spłonąć pragnę!

Potrzeba ognia mi! Niech w wodzie
Ród żab i ryb się dobrze czuje -
I poeciątek cech, co żwawo
Na żabią modłę muzykuje.

Tyś dla mnie jest - i ciebie, ogniu
Za żywioł mój ja wybrać muszę!
I choć obficie marzłem w życiu,
Gorącą zachowałem duszę.

Namiętnie kocham cię ,dziewczyno!
Daj patrzeć w ócz twych gwiazdy obie!
Lecz bądź ognista! Bo inaczej -
Dalibóg, możesz odejść sobie.

Hej, gospodarzu, daj mi wina,
Lecz z prawdziwego winogradu!
Bo jeśli trunek dasz wodnisty,
Źle będzie z twym czerepem, dziadu!

Ogniste wino i dziewoja
Na ziemi jeno żyć są warte.
i jeszcze trzecia rzecz - to pieśni...
Nie mogą z życia być wydarte!

Pieśń zaśpiewajcie, lecz ognistą!
Niech w krtani ton bezsilnie skona
Każdemu, kto nie zdoła śpiewać
Tak, iżby się zatrzęsły łona!

Ja nie chcę jak łodyga wierzby
Zgnić nędznie gdzieś w cuchnącym bagnie.
Jak dąb, w zesłanym mi od Boga
Błyskawic ogniu spłonąć pragnę!

Inne teksty autora