Pieśń junaka węgierskiego

Sándor Petőfi

Mój duch śni wciąż o krwawych dniach,
Gdy stary świat zapadnie w zgliszcza,
A na tych gruzach nowy gmach
I nowych staną dni bożyszcza.

 

Niech zabrzmią już, niech zabrzmią już
Bojowych trąb rozgłośne tony:
Wojennych burz, wojennych burz
Pożąda duch mój, krwi spragniony.

 

Z radością skoczyłbym na grzbiet,
Na grzbiet bystrego mego konia —
W szeregu mężnych byłbym szedł,
Jak wicher przez skrwawione błonia.

 

Gdyby w pierś moją trafił strzał,
Znajdzie się ktoś, co ją otuli,
Znajdzie się ktoś, co będzie miał
Całunków balsam przeciw kuli.

 

W kajdany wraże gdybym wpadł,
Odwiedzi ktoś mej celi ciemnie,
Ponurych snów mych czarny świat
Rozproszy jego wzrok tajemnie.

 

A gdybym zmarł, a gdybym zmarł
Pod mieczem kata, czy śród bitwy,
Znajdzie się ktoś, co wnet by starł
Krew z bladych zwłok mych łzą modlitwy