Smutek

Sándor Petőfi

Każda trawka, każde kwiecie
W słońca się promieniach nurza,
Miłość — słońce w serca świecie
Dla mej duszy się zachmurza.

 

Mnie nie kocha dziewczę ładne
I nie mówi do mnie żadne:
„Zziębił świat twe serce młode,
Chodź, powrócę doń pogodę!"

 

Siłą bratniego ramienia
Nikt mej głowy nie podpiera,
Krwawego potu strumienia
Nikt mi z czoła nie ociera

 

Jestem sam, jak te pnie drzewne,
Odarte przez wichry gniewne,
Gośćmi memi tylko roje
Czarnych kruków — myśli moje.

 

Dni sieroce moje płyną
W samotności, opuszczeniu,
Czuję, że me siły giną
W bladej śmierci uściśnieniu.

 

A gdy skończę dni tułacze,
To nikt po mnie nie zapłacze,
Nie zasadzi białej róży
W ziemi co za grób posłuży.

 

Zgniję nędznie w życia wiośnie,
W zimnej ziemi, mej kolebce,
Na mym grobie trawa wzrośnie,
Żaden pątnik jej nie zdepce.

 

Tylko burza z piorunami
Przyjdzie płakać swemi łzami,
Pozna bowiem brata, druha,
W wielkiej burzy mego ducha.