Moje pieśni (wiersz klasyka)
Sándor Petőfi
Jakże często marzę w zamyśleniu
O i własnym nie wiem sam marzeniu
Nad ojczyzną moją myślą wzlatam
Ponad ziemię, aż po krańce świata
A pieśń w takiej chwili wzlatująca
Jak promienie srebrzy się miesiąca
Raczej by mi marzenia porzucić
Do przyszłości raczej myśli zwrócić
Ale po co mi ta próżna troska?
Dopomoże przecie łaska boska
A pieśń, którą rodzi taka chwila
Lekkomyślna jest jak lot motyla
Kiedy idę na spotkanie miłej
Składam wszystkie troski me w mogiłę
W oczach mej przeglądam się dziewczyny
Tak jak gwiazda patrzy w wód głębiny
A pieśń co się w takiej chwili rodzi
Zakochana, leśną różą wschodzi
Kocha - pijmy więcej na znak radości
Gdy nie kocha - pijmy też - z żałości
A gdzie kielich - tam w kielichu wino
Niech w weselu nam godziny płyną
Pieśni, które w chwili tej powstają
Tęczą wielobarwną we mnie grają
Lecz gdy pełny kielich trzymam w dłoni
Dłoń narodów kajdanami dzwoni
Im weselsze są kielichów dźwięki
Tym smutniejsze kajdaniarzy jęki
A pieśń co się rodzi w tej godzinie
Czarną chmurą nad mą głową płynie
Czemu, czemu cierpi lud w niewoli
Czemu się nie zerwie, nie wyzwoli?
Czyż boskiego zmiłowania czeka
Aż rdza łańcuch przegryzie po wiekach?
Pieśń ma, którą rodzą takie struny
Gniewne w sercu zapala pioruny!