Zejście (wiersz)
BlightGirl
... oczekuję krytyki i wskazówek.
/wersja 1.1/
Położyłeś dłoń na ramieniu,
poczułam chłód - niepokojący.
Świecił księżyc jasnym kręgiem
rozcinając granat firmamentu.
Stykałeś się z materią życia oddychając,
kilkanaście pięknych lat eksploatując tlen.
Teraz straciłeś go na zawsze.
Delikatnymi ustami wypowiadałeś słowa,
które miały przypominać jak odejdziesz.
Te usta odebrały dziewictwo moich ust.
Teraz lśnią w blasku księżyca,
zimne, blade, bez wyrazu.
Błękitnymi oczami spozierałeś na świat,
widziałeś każdy cal mojego ciała.
Teraz twoje oczy są już tylko wielkimi,
szklistymi kulami pocętkowanymi odbiciami gwiazd,
których już nie widzisz.
słaby
1 głos
przysłano:
19 lipca 2008
(historia)
przysłał
The Madeleine –
19 lipca 2008, 10:48
autoryzował
Zły Miś –
19 lipca 2008, 17:05
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się
poczułam chłód - niepokojący.
Świecił księżyc jasnym kręgiem
rozcinając granat firmamentu.
Stykałeś się z materią życia oddychając,
kilkanaście pięknych lat eksploatując tlen.
Teraz straciłeś go na zawsze.
Delikatnymi ustami wypowiadałeś słowa,
które miały przypominać jak odejdziesz.
Te usta odebrały dziewictwo moich ust.
Teraz lśnią w blasku księżyca,
zimne, blade, bez wyrazu.
Błękitnymi oczami spozierałeś na świat,
widziałeś każdy cal mojego ciała.
Teraz twoje oczy są już tylko wielkimi,
szklistymi kulami pocętkowanymi odbiciami gwiazd,
których już nie widzisz.
tak na początek pozbyłem go zbędników:))
Zwróć uwagę na propozycję Grześka, może lekko podnieść wartość wiersza. Niczego nowego u Ciebie nie czytam, powielasz to, co dawno zostało powiedziane.
Fajne porównanie :P