Literatura

Słowo moje, czyli pismo niekoniecznie święte (wiersz)

Theodave

 

 

 

 

 

Miasto budzi mnie krzykiem

dwunastu zbawicieli.

Otwieram oczy, stąpam

po ciernistej pościeli

i mam ochotę zstąpić

pod postacią gołębia

na beton tuż pod blokiem,

choć ojciec to potępia.

 

Po drodze do roboty,

omijam skrzyżowania,

by oddalić od siebie,

zapowiedź pożegnania.

Nie mogę znaleźć kluczy

i sterczę niczym skała,

szukając jawnogrzesznicy,

która tu zawsze stała.

 

Klucze do baru „Niebo”

znajduję już po chwili,

uciszając skrzydlatych,

którzy się pojawili.

Siadają na puszystych,

błękitnych krzesłach w barze

pijąc wino i wódkę,

bo ojciec im tak każe.

 

A gdy opadną pióra

i ciała pod stół wpadną,

gdy pijane anioły

w głęboki sen zapadną,

znów chwycę klawiaturę,

by łowić ludzi w sieci,

przynętą będą słowa,

że są dla mnie jak dzieci.

Znów sprawdzę wiadomości,

znów pusta będzie skrzynka,

znów będę wypisywał

e-maile do koryntian.


dobry 1 głos
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
Kasia     Czyżewska
Kasia Czyżewska 10 lutego 2010, 09:25
nie wiem, czy treść nie tonie w formie. wyszedł paragon rymów i wyliczeń. przynętą - ą.
Grzesiek z nick-ąd
Grzesiek z nick-ąd 13 lutego 2010, 22:54
ostatni wers pierwszej strofy wysłał mnie w jakże odległe czasy blokerskich rymowanek typu :
wuj ojcu do tego że walimy każdego
jednak jest tu kilka ciekawych miejsc jak chociażby ostatnie 4 wersy
gdzie leży błąd? według mnie w zbyt krótkim rymowaniu
Kasia     Czyżewska
Kasia Czyżewska 15 lutego 2010, 17:29
proszę siąść z tym pomysłem - bo pomysł, jak zwykle u Ciebie, jest. czekam na kolejny.
przysłano: 10 lutego 2010 (historia)

Inne teksty autora

więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca