Wiersz współczesny 15

brunomat

 Wiersz współczesny 15

 

Otwieranie paznokciem.

WytnijNasłuchiwanie.

Pozwalam sobie na wiersz.

Ulica wrzeszczy wiersz.

Jeszcze go nie skończyłem.

Drzwi w murze.

Księżniczka którą miażdży

dzień a noc przeklina.

Radość z faktu

iż zastępczo póki co żyję.

Na środku stoi stół.

W rogu kanapa na której mogą się pomieścić

dwie osoby lecz mieści się jedna.

Szafa z ubraniami na zimę.

Miednica. Spodeczek z trucizną.

Krzesło dla fundamentu kręgosłupa.

I przeciągi. Wycie pod oknami.

Żyję oszczędnie. Żarówka oświetla

jedyną reprodukcję (ostatnia wieczerza).

Pod nią kwiat obok na stoliku

zepsuta lampka nocna

przeżytek z czasów kiedy wytężałem wzrok.

Popękany sufit. Okno które się nie domyka.

Zrobicie mi wielką frajdę mówiąc że się nie spełniłem.

 

brunomat
brunomat
Wiersz · 20 czerwca 2014
anonim