niewinny jak uśmiech dziecka
szybka odpowiedź bez zastanowienia
jak świt gdy słońce dźwiga powiekę
by zbudzić świat ludzi i zwierząt
osuszyć ciężkie krople rosy na dzbanuszkach konwalii
przycupnęła w cieniu drzewa
zbudzić nieszczery uśmiech bankiera
który na biedzie się bogaci
i leży krzyżem nikt mu nie wybaczy
księdza co głosi nieprawdę z ambony
na co on to nie zbiera jak pomaga
jak je obiad drogimi sztućcami z najdroższej porcelany
świetny pełen światła zimnego ołtarz martwego bożka
i uwielbienia grzeszny jak ci wielcy
chciałbym bym niewinny i prawdziwy
jak dziecko jak dotyk niemowlęcy i płacz łabędzi
co z nami będzie żyjąc w błędzie
uwielbiając to co widzimy
a Boga się wstydzimy
on nas kocha i nienawidzi naszych świąt chorej na pokaz świętości
niby czyści
jednak
słudzy grzechu i wszelkiej nieprawości
chciałbym być gdzieś daleko od świata
jestem tu całkiem obcy jak niewolnik babiloński
dla nich śmieciem ziemi nie potrzebny grunge