okna otwierają oczy
gdy słońce na nie patrzy
budzik schizofrenik się drze
w psychozie dnia
krzyk w głowie
wstajesz niewyspany
do kibelka szybko
odcedzić ziemniaczki
potem woda na kawę
wszystko wrze
długi łyk
nerwy wyszły z konserwy
za chwilę
trzeba wyjść z siebie
biegiem do pracy
zdążyć przed szefem
beze mnie są bez szans
dzień jak co dzień
w szarej mgle codzienności
znikam
znikasz ty