Ogień

Yaro

ciemna dolina cieniem kładzie słowa wydarte z zeszytu
kratki małe niedowidzę dnia ni nocy 

uciekłaś z myśli


pustka w dłoni chowam ją w kieszeni
niech da odpoczą
ć

gdy śnię o dniach wypełnionych obietnicami

jak dzban wodą świeżą 

 

potoki kaskady wolno płynie życie 
nigdy nie kończy zawsze się zaczyna 
jak po pożodze kwitną trawy zielone z nadzieją

 
słabe jesienią bladną i żółcią się mienią 
iskra wskrzesi ogień namiętny 
płonie życie nowe nastaje świtem z marzeń 

 

a ty rozpuszczasz włosy na tarasie 
szlafroka ciepło i papieros odpalony nie gaśnie 
tli się myśl jak knot zanurzony w
lampie pełnej nafty pełny kłamliwych wspomnień 

 

odchodzę na dłużej by skonać

z miłości do ludzi i marności człowieka

pragnienia ugasiłem zalałem wódką z tonikiem

albo z innym sokiem

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 12 marca 2017
anonim